11-08-07 (sob.)
Shaolin - zwiedzamy las pagód, świątynie (Shaolin Si), szkołę kung fu.
Biorę udział w pokazie jako wolontariusz J!
Oglądamy pokazy na świeżym powietrzu (można sprawdzić godziny pokazów na tablicach lub w informacji turystycznej przy wejściu). Końcówkę wieńczy patriotyczny akcent – flaga Chin. Ogolenie raczej chłopcy, nie starsi mistrzowie biorą udział w pokazach. Dużo gimnastyki, akrobatyki, różnych rodzajów broni, mniej walki wręcz / sparingów...
W części sklepowej raczej gadżety, niż autentyczne przyrządy do kung fu – kiczowate...
W informacji turystycznej można zostawić bagaż za darmo.
Szwędamy się po największej szkole „Ta Gou”. Warunki spartańskie: piętrowe łóżka, kilkunastu chłopców w pokoju, trening kilka godzin przed i po południu. W ciągu dnia czas na pranie, sprzątanie, jedzenie. Próbujemy ich specjałów w kuchni, której na pewno Sanepid by nie zaakceptował ;)! Za to bardzo tanio! ;)
Kung fu – gdzie mistrzowie z tamtych lat?! Kung fu (poza tai chi) nie jest popularne wśród młodzieży, nawet na zasadzie w-fu. Wybierają edukacje, by zaś zarabiać krocie. Można spotkać w miejscach publicznych (np. przy dworcach, w parkach, na ulicach) babcie i dziadeczków ćwiczących tai chi (nawet z mieczami).
Autobusem do Luoyang (16Y). Zostawiamy bagaże na dworcu kolejowym (4Y).
P: Szwędamy się trzy godzinki po miesicie.
Ładujemy się w hard sleeper do Taiyuan (175Y).
P: Baaardzo niemile panie w kasach. Brak miejsc na pociąg do Pekinu.
I: Za 220Y można się dostać autobusem sypialnym do Pekinu.