26-07-07 (czw.)
Putuoshan – wczesna pobudka (dopiero nad ranem nieco się kimnęliśmy). Busikiem do przechowalni bagaży. Puji Temple i okalające ją stawy, mosty lukowe, fontanny – naprawdę malowniczo (gdyby nie tyle osób – musimy się w końcu przyzwyczaić, inaczej nie będzie)! J
Noclegi na wyspie są bardzo drogie – ok. 250Y za dwójkę. Ponoć jak już nie przepływają promy, pod wieczór można coś dostać za 100Y (i tak za dużo) ;)...
Zwiedzamy jeszcze źródło nieśmiertleności (dla nas jakiejś choroby bardziej).
P: Spotykamy Benjamina i Matild! J Spali na plaży, bez namiotu, ale się na komary skarżyli J!
12:30 prom do DaXie (Ningbo). 1h woda, zaś 1,5h nie klimatyzowany autobus L...
Chcemy dotrzeć do Huang Shan. Wracając z Putuoshan, oczywiście nie udało nam się zdążyć na ranny autobus, bo dobiliśmy do Ningbo po południu... Należy zaznaczyć, że w Ningbo są 4 dworce autobusowe i trudno się zorientować, z którego jedzie właściwy autobus. Jesteśmy zmuszeni nocować w Ningbo... Hotel 118Y (elegancja: ręczniki, mydełka, klima to MUS, porządeczek), koło dworca autobusowego. Idziemy na I-net. Kafeje gigantyczne – „lotniska” i mnóstwo osób, ale często zadymione... Wcinamy pierwszego arbuza w Chinach – pycha! J
Kolejna dygresja: miasta są ogroooomne i wiele bardziej nowoczesne, niż się spodziewałem.