Vang Vieng.
Szkoda, ze się na Boże Narodzenie do Vientiane spieszyliśmy (gdzie jest kościół katolicki), można spokojnie milo z 2-3 dni tam spędzić.
Vang Vieng słynie z tubingu – spływu rzeka na oponie, czego my nie zdarzyliśmy zrobić (55.000 LAK, ~ 5 USD).
Wypożyczyliśmy natomiast rowery (15.000 LAK, ~ 1,5 USD) i mieliśmy super przejażdżkę połączoną ze zwiedzaniem jaskiń oraz kąpielą w Blue Lagoon.
W mieście serwują turystom telewizyjnie „Przyjaciół” i „Simpsonów” w restauracjach.
Wieczorami musowym punktem programu jest wybranie się na imprezę, z muza zachodnia oraz słynnymi „bucketami”, czyli wiaderkami z napitkami alkoholowymi (10.000 LAK, ~ nieco więcej niż 1 USD).
Okolica jest naprawdę śliczna, a zabytków zero – i ok! J