Geoblog.pl    micwasik    Podróże    Ameryka Południowa 2008    Colombia. Tierradentro, San Augustin
Zwiń mapę
2008
24
sie

Colombia. Tierradentro, San Augustin

 
Kolumbia
Kolumbia, Tierradentro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 30823 km
 
4.08.2008 (niedz.)
Popayan. Oscar

Bus Popayan - Tierradentro (16.000 COP, 5-6h, droga straszna “destapada”, autobus się 3x psuje - koło ;). Ok. 14-ej dobiliśmy do skrzyżowania (”cruce”), skąd jest 1/2h drogi do Tierradentro.TIERRADENTRO: jedna droga, milutkie domki (głownie hostele, restauracyjki), typowe miejsce na relaks wśród gór i zabytków wiekowych :)!Jako, że było wcześnie wybrałem się najpierw na najbardziej odlegle miejsce archeologiczne El Aguacate, ok. 2h marszu. Na szczycie zgromadzonych jest ok. 70 “jam” - grobowców (niezamykane, przeciwnie do pozostałych w tej okolicy). Dziury wyglądają, jakby hobbici mieli w nich swe domy ;)! Grobowce były kopane głęboko w ziemi (ok. 2-7m), ze spiralnymi schodami prowadzącymi do ich wnętrza. W środku zdarzają się malowidła geometryczne głownie :)!
Zejście trwa ok. 1h.
Powodowany kłamliwą informacją, że jest msza wieczorem w kościele udałem się do San Andres de Pisimbala (30 min. z Tierradentro). Mszy oczywiście nie było, ale za to zobaczyłem śliczny kościółek kryty strzechą oraz nocne życie wioski, gdzie mnóstwo muzyki na ulicach - bardzo przyjemnej, salsowatej głównie, bo to przecież typowa muzyka Kolumbii (choć się z niej nie wywodzi ;)).
Na nocleg wybrałem sobie Alto de San Andres - elegancko: namiocik pod daszkiem na grobowcach, używałem tylko jednej warstwy namiotu, bo upal przyjemniutki!

25.08.2008 (pon.)
Tierradentro. Namiot

O 8:00 otworzyli Alto de San Andres (daleko nie miałem ;)). Grobowce są osłonięte daszkami od deszczu i zamykane kratą na noc.
Wyprzedzając nieco fakty rzeknę, że w doskonalej kolejności zwiedzałem zabytki - po prawdzie wszystkie są podobne, ale ma trasa przypadkowo wiodła od najbardziej zapuszczonych (niektórzy by powiedzieli “klimatycznych”), do najlepiej zachowanych (najokazalsze, z dobrej jakości malowidłami).
Z Alto de San Andres jest blisko (ok. 15 min.) do El Tablon. Znajduje się tam ok. 15 statuł rzeźbionych w kamieniu (co jest przedsmakiem San Augustin ;))!
Stamtąd spacerkiem 30-45 min. do El Duende, w którym jest zaledwie kilka grobowców.
Niecałe 10 min. dalej jest najlepszy zabytek Segovia, z elektrycznością (bo normalnie to z latarą pożyczoną od strażnika się ogląda grobowce) i największym skupiskiem grobowców, z najlepiej zachowanymi freskami (?). Znów trochę się człowiek czuje, jak Indiana Jones - wchodzi się (choć nie zawsze - w większości przypadków są barierki) do grobowców, malowidła mają kształty głównie geometryczne (czarne, białe, czerwone), zdarzają się też rzeźby głów, większość “jam” ma filary po środku. O dziwo wcale nie jest zimno w grobowcach. Ponoć powstały one miedzy III w. p.n.e. a VI n.e., choć nie wiadomo do końca kto je zbudował - co dodaje jeszcze więcej tajemniczości ;)!
Po kolejnych 20-u minutach dochodzimy do drogi, po obu stronach której mamy muzeo: etnograficzne i archeologiczne (7.000 COP wraz z odwiedzonymi grobowcami). Muzea są miłym, choć chyba niekoniecznym akcentem zakończenia zwiedzania Tierradentro.
Powiem szczerze, że chyba szybciej to się nie dało zwiedzić całosci, ale nie chodzi o pospiech, tylko “boska logistykę” zwiedzania, która pozwala zaoszczędzić czas ;)!
Camioneta (jeep pick-up) z Tierradentro do La Plata (8.000 COP, 1,5h - straszna droga, nowy lider w stosunku do “drogi śmierci”, choć widoki piękne - strzeliste góry, rzeka w dole…).
Camioneta La Plata - Pitalito (18.000 COP, 3h). Camioneta Pitalito - San Augustin (5.000 COP, 1h).SAN AUGUSTIN po Tierradentro zrobił na mnie wrażenie metropolii ;)! Miałem wiele szczęścia, że udało mi się dotrzeć tego dnia tutaj ;)! Trochę info organizacyjnego:Rafting: 40.000 COP
Konie: 21=>15.000 COP
Jeep: 30.000 COP
Żeby nie tracić czasu udałem się w kierunku La Pelota - miejsce archeologiczne nieco za miastem… Ciemno już było, ale jakoś na wiochach w Kolumbii bezpiecznie się czuję. Mapa z przewodnika nie była jednak zbyt dokładna, po ciemku nie było kogo zapytać o dalszą drogę i koniec końców ległem się z namiotem gdzieś przy polu, nie dobijając do celu. Tak czy owak, prezent z Coca czekał, warunki sprzyjały - naturaleza - ale coś znów nie zadziałało… Dwudniowa dieta na nic, ale za to jaka pyszna pucha rybki po nocy była ;)!

26.08.2008 (wt.)
San Augustin. Namiot

“A la orden” - czyli “na rozkaz” - tak mówią sprzedawcy w Kolumbii :)! Trochę się kojarzy z tym, jak się w RPG kliknie na osóbkę, też czasem ma jakieś odzywki - ta pasowałaby idealnie ;)!
Okazało się, że jeszcze z 1/2h brakowało do La Pelota i pewnie po ciemku bym nie znalazł, bo drogi wiejskie nie maja oznaczeń… W La Pelota znajdują się dwa obiekty ze statuami i grobami kamiennymi. Rzeknę, że w San Augustin i okolicach naprawdę powyżej setki statuł się widzi :)!
Z La Pelota jest ok. 1,5h drogi do El Estrecho - przewężenia rzeki Magdalena do ok. 2,2m. Nie zalecają jednak kąpieli tam…
Jak zwykle już “za chwilę” camioneta miała przyjechać i czekałem bezowocnie godzinę. Uratowała mnie “pomoc Boża”: zatrzymał się ksiądz (którego nie rozpoznałem) i na stopa mnie zabrał w pobliże San Augustin - co za szczęście! Dzieki Padre Jose!
Obejrzałem La Chaquira - klimatyczną rzeźbę z tłem w dolinę rzeczną oraz El Tablon (jak się nie trudno domyślić - statuy ;)).
Jakieś 5km dalej jest Muzeum w SAN AUGUSTIN (7.000 COP) - naprawdę super: kilka miejsc archeologicznych, mnóstwo statui i grobów, park statui z innych rejonów Kolumbii, muzeum jako takie.
Obaczylim, co było i jadziem dalej - do San Jose de Isnos (2.000 COP), ale wcześniej do “cruce” (1.600 COP, 5 km).
Z SAN JOSE DE ISNOS ok. 5km “ogródkami”, ale asfaltem do Alto de los Idolos (7.000 COP), gdzie znajduje się najwyższa figura (7m). Zadbane, ładne wszystko, choć nie tak atrakcyjne, jak San Andres (muzeum). Po drodze, z ciekawych rzeczy można zobaczyć, gdzie wyciskają sok z trzciny cukrowej! Godzinka z plecakiem z powrotem do miasta.
Tam, na ukoronowanie tak intensywnie spędzonych dni oraz w oczekiwaniu na autobus - wyżera: sok z borojo (2.500 COP) - pycha (!), winogrona (1.500 COP), papa (700 COP), platano (1.000 COP), ciacha (któż by liczył ;))!
Udaje się wytargować cenę z San Jose de Isnos do Popayan za 12.000 COP (z 25.000) ;)!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
micwasik
Michal Wasik
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 138 wpisów138 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0