Ronquillo - "spokojna" dolina

03.07.2008 (czw.)
Ronquillo. Namiot

Hurra! Dostaliśmy upragnione klucze do basenu (oczywiście nie omieszkali nas skasować za tą przyjemność 5 PEN).
MW: do “basenu” trzeba iść droga NAD chatką, ok. 50m… Klucz ma sąsiad z drugiej strony rzeki. W dolinie jest ponoć dużo znalezisk archeologicznych - wieśniacy za drobną opłatą na pewno zaprowadza chętnie :)…
Moczyliśmy się przez ok. godzinkę, potem trochę opalanka i przed 12-ą ruszyliśmy z powrotem do Nazca. Tym razem podróż zajęła nam 3 godziny. Na drodze natknęliśmy się na taksówkę robotniczą. Pięcioosobowy samochód. Jechaliśmy w jedenastkę za 1 PEN i nasze dwa duże plecaki!
MW: baaardzo często Peruwiańczycy próbują szczęścia i nie wydają dostatecznie dużo reszty oraz zawyżają ceny… Trzeba naprawdę za każdym razem sprawdzać ich… Bezczele jedne;)!
W Nasca zabraliśmy rzeczy i pomknęliśmy na autobus do Ica (7 PEN). Oczywiście pan stojący przy autobusie jak zawsze krzyczy, że już jedziemy, już jedziemy, ale znaczy to tyle, że mamy na pewno pół godziny czasu. Nie trzeba kupować jedzenia na drogę. Na każdym przystanku przekupki oferują swoje specjały. Galaretki i budynie, suszone owoce i orzechy, ciasta, sandwiche, lody, napoje….Todo [wszystko]!
Do Ica dobijamy ok. 19-ej. Zaopatrujemy się w jedzenie na półtora dnia i bierzemy taksówkę do Huacachina (4,5 sola). Jest to oaza oddalona ok. 5 km od Ica. Otoczona wydmami jest miejscem, gdzie praktykuje się zarówno sandboarding, jak i imprezy. W Huacachina wspinamy się na wydmy, żeby rozbić tam nasz namiot. Za widok trzeba jednak słono zapłacić wspinaczką-mordownią. W piasku bardzo łatwo zapada się. Szczególnie pod naporem 20-o i więcej -kilogramowych plecaków. Dobijamy w końcu na szczyt i stawiamy nasz namiot! W dole pięknie wygląda Huacachina!

Komentarze (0)