22.06.2008 (niedz.)
Ollantaytambo. Hospedaje Las Portadas. 20 PEN / 2 os. [+3 PEN za prysznic / 2 os.]
Wcześnie rano pobudka (chyba już nie będzie nam dane wyspanie się :)), żeby o 6 rano być na placu, skąd odchodzi warty 2 sole colectivo do tak zwanego 82 kilometra, czyli miejsca, w którym zaczyna się sławetny i mega komercyjny (czyli przez nas nie uczęszczany ;P) Inka Trail. Ludzie do busa zbierają się i zbierają (jest czas na śniadania, a nawet dwóch). W końcu o 8:00 lądujemy na 82-im kilometrze. Jacyś przewodnicy się oferują na Inca Trail, ale ich ignorujemy i mimo zakazów ruszamy w drogę torami (wszyscy “lokalsi” tak chodzą). Mamy zapas jedzenia w plecaku i kierujemy się w stronę Aguas Calientes. Trochę niewygodnie się idzie po kamlotach. Do tego co chwilę (trochę tego nie rozumiemy:)) jadą pociągi, więc trzeba być uważnym i schodzić na bok. Droga jest kręta [Maszyniści trąbią zazwyczaj, gdy wyjeżdżają zza zakrętu].
MW: Trek jest ciekawy. Mijamy 3-4 ruiny po drodze. Okazuje się, że jedzenia też nie trzeba było brać, bo na stacjach niektórych można coś “upolować” ;)! Można też na 104-tym kilometrze wejść na Inca Trail i wyjść przed Aguas Calientes, albo zajść Machu Picchu od tylu – do wypróbowania zaś ;)! Nie wiem tylko, czy kontrolują ;)…
Robiąc przerwy co ok. 10 km docieramy o 15:30 do Aguas Calientes. [Przeszliśmy 30km w 7h].
Bilety na Machu Picchu podobno trzeba kupić w miasteczku. Normalny kosztuje 122 sole (100 PLN!), a ulgowy 61 soli (ok. 50 PLN). Kiedy pojawiliśmy się w Aguas Calientes o 16-ej, były problemy z systemem i powiedziano nam, że bilety można kupić tylko na górze, przy Machu Picchu. Ponadto pan w okienku upierał się, że moja [Ewy] legitymacja studencka Euro>26 nie uprawnia mnie do zniżki i że honorują tylko ISIC. O 19-ej natomiast okienko zostało otwarte. Utworzyła się gigantyczna kolejka, która w ogóle się nie posuwała do przodu. Nie bardzo chcieliśmy czekać, więc postanowiliśmy, że kupimy bilety na górze. Pomaszerowaliśmy, trochę nazbyt optymistycznie, poszukać miejsca na dziko pod nasz namiot. Dziwne to, ale w pobliżu wejścia na Machu Picchu ciężko znaleźć 3×3 metry płaskiego terenu - teren bardzo górzysty… Ponieważ noga odmówiła mi posłuszeństwa, zdecydowaliśmy się w końcu na pobliski camping (15 soli za namiot).