05.03.2008 (śr.)
Puerto Madryn.
Lockersy 5 pesos za 1 dzień. Zostawiamy bagaż na 4 dni.
Zwiedzamy Muzeum Oceanograficzne - fajne stwory. Wtedy nawet nie marzyliśmy o tym, co się stanie, ale nie uprzedzajmy faktów ;)!
Jedziemy do Puerto Piramides (12 pesos/os.). Wstęp do parku (uwaga! ) 40 pesos i złodziejska praktyka, że Argentyńczycy płacą połowę…
Robimy spacer po mieście i wygląda naprawdę jak miasteczko Cicily z “Przystanku Alaska”: zupełny spokój, trzy ulice, praktycznie kilka firm turystycznych, bary , kilka sklepów z pamiątkami, mało ludzi i super miła i wyluzowana atmosfera. Nieco drożnej, ale kompensuje to cudowna sceneria nadmorska wraz z klifami.
Udajemy się na nocny “treking” do Punta Piramides oddalonego 5km od miasteczka.
Przed granicą parku rozstawiamy swój namiot, ale czujny strażnik zdaje egzamin i nas namierza ;). Myślę, że taka sytuacja w Polsce wiązała by się z większa ilością nerwów, a tu po upewnieniu się, że nie palimy ognia, możemy zostać do rana i jeszcze wskazuje nam, gdzie są kibelki ;)!
http://picasaweb.google.com/aroundsouthamerica/ArgentinaPeninsulaValdez#