06.03.2008 (czw.)
Punta Piramides.
Udaliśmy się tu, by obejrzeć kolonie lwów morskich (lobos/leones marinos) i naprawdę są! Całe mnóstwo! Zaledwie kilkadziesiąt metrów pod nami, pod klifem!
Jemy sobie śniadanko w ich towarzystwie (całą noc je słyszeliśmy ;)), brak ludzisk i piękne widoki!
Butujemy z powrotem do drogi asfaltowej. Po drodze widzimy guanaco! A tu nagle się zatrzymuje auto i oferuje podwózkę! Nawet jeszcze nie machaliśmy!
Jedziemy! W informacji turystycznej pytaliśmy o wycieczki. Odległości to ok. 75km w jedna stronę, koszt 150-220 pesos… Poza naszymi możliwościami finansowymi.
W ten właśnie sposób z super sympatycznymi ojcem i synem na wakacjach zwiedzamy Półwysep Valdez (Peninsula Valdez).
Najpierw jedziemy oglądać słonie morskie (elefantes marinos) oraz pingwiny (pinguinos). Są ich całe setki. Na wycieczce krajoznawczej obczajamy padło pingwina i znajdujemy sierść słonia morskiego, która ma włochy z dwóch stron (!).
Następnie dajemy do pingwiniarni, gdzie jeden przedstawiciel jest wręcz oddalony od nas na wyciągniecie ręki!
Po drodze widzimy jeszcze nandu (rodzaj strusia), pancerniki, mnóstwo owiec i króliki/pieski patagońskie (mara), a to wszystko w naturalnych warunkach!
Wracamy do Puerto Piramides.
O 22-ej jest w Centrum Kultury film za darmochę! A akurat rozmawialiśmy, że fajnie by było coś wciągnąć! Amelia! A na dodatek zupełnie gratis drineczek na dobry wieczór! Bomba!
07.03.2008 (pt.)
Puerto Piramides.
Jest tu tak przyjemnie i zasadniczo zobaczyliśmy więcej, niż oczekiwaliśmy. Postanawiamy zrobić sobie wakacje w tej jakże pracowitej podróży!
Plaża, morze, kompanie, ćwiczonka, książeczki - chill out! Cała plaża jest pokryta mnóstwem małych i dużych muszelek, co świadczy o bogactwie naturalnym tego regionu. Kiedyś cały półwysep był pod wodą.
O 19.00 (autobus jest jeszcze o 11.00) jedziemy do Puerto Madryn (12 pesos/os.).
O 21.00 bus do Trelew (7.50 pesos/os.)
O 23.00 lądujemy u Juliana!