Geoblog.pl    micwasik    Podróże    Made in China 2007    Shanghai
Zwiń mapę
2007
22
lip

Shanghai

 
Chiny
Chiny, Shanghai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8197 km
 
22-07-07 (niedz.)

Shanghai – jesteśmy na lotnisku po 10:00. Moskwa – Shanghai – 6854km! Niestety naszych bagaży brak... L Zgłaszamy zaginiecie i cierpliwie liczymy, że dotrą – co nam innego pozostaje ;)?!
Po wyjściu z lotniska mimo zadaszonego terenu - odczuwamy temperaturę i wilgoć...
O: za wymianę waluty prowizje sobie na lotnisku śpiewają 50Y... Zasadniczo pieniądze się wymienia w Bank of China. Kurs 100USD – ok. 750Y.
O: autobus #5 do Peoples’ Square (16Y).
Przez park można przejść do Bund (wieżowce w stylu europejskim z lat 20-30 XIX w., promenada przy rzece, m.in. Perła Orientu, mnóstwo ludzi).
Z zaobserwowanych ciekawostek: rękawice motorowe przymocowane na stale do kierownicy; rower z przyspawanym grillem (a może grill z rowerem ;)); „nakładki” od łokcia do dłoni (rękawy).
Przechodzimy przez Nanjing Street – deptak, centra handlowe. Oferują nam zegarków, t-shirtów, butów bez liku ;)!
Z ciekawostek gastronomicznych ulicznych: melony, arbuzy i ośmiorniczki na patyku J!
O: nie da się wysłać smsów z polskiej na chińską komórkę. W ogóle w większości przypadków nie można dzwonić z chińskiej komórki za granicę...
Karta telefoniczna kosztowała nas 100Y (ze 130Y utargowane). W tym ok. 50 RMB na rozmowy.
I: Koszt samolotu z Shanghai do Chengdu – 1.420Y.
Zwiedzamy park niedaleko Buntu. W stawach pływają sobie czerwone rybki w dużych ilościach, które ludzie dokarmiają J!
Stare Miasto (Yu Yuan) – odnowione (jak prawie wszystko w Chinach, jak się później okazało), wraz z ogrodami. Nie weszliśmy do środka, bo spóźniliśmy się (wstęp do 17:00).
Trzeba się przebijać przez tłumy ludzi. Przechodząc 10m jest się na 100 zdjęciach ;)!
O: metro kosztuje 3Y.
Jedziemy na kolacje do Hunan Restaurant: ostrygi na ostro, żeberka jednako, jabłka w karmelu, bakłażany, kurczak z orzechami, piwo TsingTao (ponoć jedyne eksportowe).
I: Chińczycy w upal piją wrzątek. Chłodzone napoje to stosunkowa nowość...
O: Shanghai Taxi – taryfa początkowa 12Y, w tym 5 km jazdy.
Zaś udajemy się na piwko do Capitan Hostel – piękny widok na Bund z dachu. Piwo 30-40Y.
Pięknie podświetlony – ogólnie wiele rzeczy w Chinach lepiej wygląda nocą w świetle lampek ;)!

23-07-07 (pon.)

Kochana Kasia pożyczyła nam rowery i wielką frajdę sprawiło nam poruszanie się w szalonym ruchu drogowym Shanghaiu! J
Odwiedziliśmy Świątynię Nefrytowego Buddy (20Y świątynia + 10Y za samego Buddę). Dla chętnych jeszcze 10Y za muzeum – my sobie darowaliśmy…
O: Uwaga! Czasem zdarza się tak, że płaci się wejście do jakiegoś kompleksu, a zaś trzeba jeszcze za atrakcje wewnątrz dopłacać…
Świątynie – mnisi sprawiają wrażenie wynajętych do pokazów… Są bardzo zadbani, w czystych strojach... Tłumy ludzi czynią skupienie - odpowiednie dla świątyni - wręcz niemożliwym… Brak codziennych obrzędów… Ludzie raczej palą kadzidła, kłaniają się z kadzidłami przy czole na cztery strony świata, ewentualnie padają na kolana zwracając dłonie ku górze przed posagami bóstw.
Świątynia buddyjska składa się najczęściej z kilku pomniejszych budynków i głównej świątyni. Charakterystyczne są dwa bóstwa w głównej swiątyni. Są one zwrócone do siebie plecami. Po bokach są albo 2+2 bóstwa (królowie, jeden dzierży „gitarę” ;)), inny jest agresywny, ciemnoczerwony, kolejny znów prawie czarny...), albo Lohanowie (18), albo inni Buddowie, albo jakby bóstwa wychodzące ze ściany (pewnie kopia tych ze skał/grot/jaskiń). W świątyni nie ma krzeseł, wyłącznie klęczniki. Na krześle, biurku siedzą czasem mnisi i pilnują (bądź śpią). Przed świątynią jest ozdobna konstrukcja na wypalone / palące się kadzidła i coś jeszcze o nieznanym mi przeznaczeniu... ;) Na posągach ludzie zostawiają pieniądze, na ołtarzach jedzenie: owoce, nawet próżniowo pakowane produkty J!

P: Wracamy do mieszkania Kasi i dzwonimy po bagaże: albo zajęte, albo nikt nie odbiera, albo mówią tylko po chińsku, albo odsyłają pod numer, gdzie nikt nie odbiera, albo zajęte i tak w kółko… Chcemy jechać na lotnisko, ale paszporty daliśmy Kasi... Rowerkiem do biura Kasi. Jesusowi udaje się dodzwonić i nasze bagaże dowożą do mieszkania ok. g. 20-21.
Rowerami do Old City – takie slumsy, wąskie uliczki, mnóstwo straganów, pierwszy posiłek na ulicy w torebce foliowej (6Y) i… wszystko w porządku! J
Siliupu – przystań promów. Bilety na prom jednak są gdzieś indziej – nie można znaleźć… L

Traffic – porządek jak w ulu ;)! Mnóstwo pojazdów: rowerów, ryksz, motorowerów, motorów, samochodów, autobusów, wynalazków trójkołowych! Ludzie jeżdżą pod prąd, w poprzek skrzyżowania, mało osób baczy na światła, od kierunkowskazów raczej stronią, za to klakson to ulubiony przyjaciel! ;) Są ulice, po których nie można jeździć rowerami. Ba! Nawet czasem na deptakach nie można prowadzić roweru! J Ogólnie przyjęte jest za to jeżdżenie po chodniku! J
Taxi jest raczej tanie. W kilka osób, na niedługich odcinkach opłaca się bardziej niż metro! J Do kierowcy konieczne trzeba mówić "sifu" (mistrzu) ;)!

I: po wizycie w toalecie - charkanie powszechne (nie tylko tam). Nawet, jeśli są drzwiczki do ¾ kabiny, często ich Chińczycy nie zamykają… Są takie toalety (np. przy dworcu w Pekinie), gdzie w ogóle przegródek brak…

I: Zasadniczo brak biur informacji turystycznej w Chinach.

I: woda 1,5l – 1,5-4Y

24-07-07 (wt.)

Z Kasią na Shanghai Railway Station. Kupujemy bilet do Ningbo (102Y). 10:45-14:40 (4h).
O: Żeby wejść do poczekalni musisz mieć bilet. Na kasach czasem jest napisane: "We speak English" J (w sumie tylko w Shanghaiu się z tym spotkaliśmy)!
Ningbo – masakra... Czeski film... Nic nie wiadomo... Wciągamy pierwszy makaronik w knajpce z siedzonkami (7Y).
I: hotel, pokój 2 os. 130=> 120Y – na razie nie korzystamy.
Na pomoc przychodzi nam – jak się zaś okazało – właściciel fabryki tekstyliów (Zhou). Podwozi nas Lexusem na północny dworzec autobusowy.
O: w większych miastach jest np. kilka dworców autobusowych i kolejowych. Trzeba baczeć, z którego odjeżdża twój pociąg. Z różnych dworców są kursy do różnych lokalizacji...
Autobus 1:05 (38Y) do Shenjiamen na wyspie Zhoushan. Autobus jedzie przez ok. 2h (mija się wciąż fabryki po obu stronach drogi). Zaś wjeżdża na prom, płynie się ok. 45 min. i znów autobus jedzie lądem ok. 30 min.
P: Gadamy z młodym Chińczykiem na promie: dlaczego masz długie pazury? Odp.: zapomniałem obciąć... Ups! Ale wtopa... ;)
Shenjiamen – hotel 120Y (cena za pokój). Elegancko! J W pokojach jest wszystko, czego zapragniesz! Do kupienia: bielizna, jedzenie, zupki, napoje, cola, woda, alkohol, prezerwatywy, ręczniki.
Spacerujemy po promenadzie nad morzem. Ślicznie oświetlone statki (ok. 23 gaszą światełka).
P: Spotykamy Benjamina i Matild z Francji. Ich tez Lonely Planet oszukał, że tu wylądowali ;)!
Masaż całego ciała 40Y.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
micwasik
Michal Wasik
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 138 wpisów138 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0