12.04.2008 (sob.)
Dolavon.
Na stacjach jest pewne przydatne urządzonko, do pobierania wody do mate (80 st. Celsjusza) w kształcie mate (naczynia do picia mate, swego rodzaju kubek, bądź filiżanka).
Złapaliśmy mega wykończonego kierowce ciężarówki, który dowiózł nas aż do Esquel, czyli tam gdzie chcieliśmy, ale z małą przygodą, mianowicie zasnęło mu się na sekundkę za kierownica… Należy wspomnieć, że w Argentynie kierowcy ciężarówek naprawdę ciężko pracują… Nie ma tu, a przynajmniej nie są przestrzegane normy czasu pracy kierowców, mimo, ze auta posiadają tachometry… Z powodu przemęczenia kierowców oraz monotonii na drogach (pamiętacie 700km od jednej miejscowości do innej na Ruta Numero 3?! ;)), zdarza się bardzo dużo wypadków drogowych… Bardzo się cieszymy, ze nie uczestniczyliśmy w takowych… Jah bless!
Po drodze z Gaiman do Esquel można oglądać tamę - Dique Florentino Ameghino. Widoki w poprzek Patagonii tez są niczego sobie!
Dowiedzieliśmy się m.in., ze w Misiones - prowincji na północy Argentyny - Polacy całkiem nieźle sobie radzą produkując mate np. Pipore, Rosaonte - pamiętajcie, jak będziecie w Argentynie, by wspierać potomków naszych ziomków!
W deszczu i zimnie dobijamy do Esquel, do Omara :)!