09.03.2008 (niedz.)
Comodoro Rivadavia
Mieszkanko Juliana w Trelew opuściliśmy o 8:00 i podreptaliśmy na trasę wylotową w poszukiwaniu kogoś chętnego do podwiezienia nas do Comodoro Rivadavia. Mieliśmy szczęście, gdyż pierwszy zapytany przez nas kierowca TIRa (camionero) tam właśnie jechał.
W Comodoro wylądowaliśmy o 15-ej, a o 17-ej byliśmy w domu Omara. Jego rodzina przywitała nas bardzo serdecznie (szczególnie brat - Leonardo oraz matka Edith). Pokazano nam miasto i opowiedziano o skamieniałościach, jakie można znaleźć tutaj na każdym kroku, a w kościele przedstawieni zostaliśmy biskupowi :)!
Wieczorkiem czekała na nas pyszniutka kolacyjka. Jagnie z rusztu z sosem, który podbił nasze serca! A robi się go łatwo i przyjemnie, a mianowicie tak: mieszamy czosnek suszony i świeży, oregano, pietruszkę, oliwę, ocet i sok z cytryny.. i gotowe. Polana takim sosikiem owieczka z rusztu smakuje znakomicie.
Przy kolacji mieliśmy okazje wypić winko wprost z gauchoskiego bukłaka, obejrzeć skamieniałość będącą zębem dinozaura, jak i pięćsetletni garnuszek i 1.000-letni pojemnik na prochy (przynajmniej takich informacji nam udzielono)…