22.02.2008 (pt.)
PORTO ALEGRE. Angela
Salvador opuściliśmy w czwartek. Samolot do Porto Alegre mieliśmy o 16:30. Na wylot czekaliśmy do 20. Podobno jak na brazylijskie warunki to i tak mieliśmy szczęście. Niektórym zdarza się czekać nawet 2 dni! Mimo, że prawie 4 godziny spóźnieni byliśmy, to Angela u której śpimy w Porto Alegre, czekała na nas na lotnisku:) Dzieeeekuuujeemy!
Kochana Angela odebrała nas o 2 w nocy z lotniska.
PORTO ALEGRE to zupełnie inna Brazylia, niż ta w Bahia. Miasto wygląda po prostu na europejskie, ludność praktycznie biała, mało turystów (bo nie ma po co za bardzo :().
Miasto to (kochające grillowane mięsko - mniam :)) nie ma za dużo do zaoferowania, tak że chcieliśmy opuścić je jak najszybciej. Na Rodoviaria (tutejsze dworce autobusowe ), czekała nas jednak niemiła niespodzianka. Najbliższy autobus do Buenos Aires (naszego kolejnego celu), na który były (ostatnie dwa) wolne miejsca, odchodził w piątek - czyli tego dnia, gdy przylecieliśmy do Porto Alegre! Zdecydowaliśmy się wiec wziąć autobus do granicy z Urugwajem (Santana do Livramento) i dalej będziemy kombinować. Na weekend bilety były wyprzedane, tak więc wyjeżdżamy jutro o 22. Cztery dni tutaj spędzone były dobrą okazją do odpoczynku i planowania dalszej części podroży.
23.02.2008 (sob.)
Porto Alegre. Angela & Rafael
W piątek byliśmy na piwie, ale było tak sobie - po prostu bez klimatu i drogo. W Porto Alegre jest mnóstwo naleciałości niemieckich.
Spotykamy pierwszą w naszym życiu osobę z Paragwaju (Francisco), który przybył w odwiedziny z mamą Angeli, która to poznała osobiście dwóch Beatlesów (w dalszej części dokładniejszy opis :))!
Msza jak w przeciętnej parafii w Polsce…
24.02.2008 (niedz.)
Porto Alegre. Angela & Rafael
Powłóczyliśmy się trochę po mieście (muzea, kościoły) i zjedliśmy ogromną ilość churrasco (grillowane mięsko) w jednej z licznych churrascarii (dla mnie bomba:)). Bardzo smaczne!
W ramach rewanżu Ewa zrobiła pyszne gołąbki na niedzielny, polski obiad! Ależ jesteśmy dumni z siebie (nieco pomagałem) :)!
Muszę tutaj opisać jedną rzecz. Hości nasi są fanami The Beatles. Mama Angeli również. Wczoraj usłyszeliśmy niewiarygodną (przynajmniej na mnie zrobiła wrażenia) historię. Mama Angeli mając 15 lat zażyczyła sobie na 15 urodziny (zamiast balu) od swojego ojca, wyjazd do Anglii i poznanie członków tak popularnej wówczas grupy The Beatles. Tata spakował całą rodzinkę (swoja żonę, małą mamę Angeli i swojego brata) i wyjechali do Liverpoolu! Spędzili tam tydzień błagając pana ze Scotlandyard’u, aby podał im adresy Beatlesów. Dopiero ostatniego dnia otrzymali wskazówkę! Mężczyzna powiedział im jedno zdanie: ”jeśli pójdą do szpitala Św. Jana to nie będą zawiedzeni”. Poszli i okazało się, że tuż obok znajduje się dom jednego z idolów mamy Angeli! Przed nim tłoczył się tłum rozentuzjazmowanych fanek. Niestety nie doczekali się gwiazdy. Jedna z dziewczyn oświadczyła, że wie gdzie znajdują się pozostałe domy Beatlesów i zaprowadziła ich tam. Zapukali do drzwi… I marzenie 15-latki się spełniło! Poznała osobiście Harrisona i Lennona (autograf). Od tego pierwszego dostała nawet płaszcz, który do dziś wisi w szafie! Słuchając tej historii czułam się, jakbym oglądała Little Miss Sunshine (ta cała ekspedycja i w końcu spełnienie marzeń! Wow)!
Wspomnieć należny, że zarówno Angela, jak i jej maź, Rafael są fanami Paula McCartneya i The Beatles.
25.02.2008 (pon.)
Porto Alegre. Angela.
Wystawa sztuki multimedialnej.
22.00 autobus Porto Alegre - Santana do Livramento (50 BRL/os.)